niedziela, 14 października 2012

Powrót do przeszłości.

Generalnie
to jestem
wkurwiona jak chuj.
Nie wiem dlaczego.
Po prostu.
-,-

Nie wiem, coś jest nie tak. Wszystko mnie denerwuje. We własnym domu nie mogę sobie w spokoju posiedzieć. Kurwa. Mam ochotę się komuś wypłakać. Wszystko jest nie tak jak powinno. Chcę wakacje. Lipiec, sierpień. Ciepło, miło, wolność. Wstaję o 11, kładę się spać o trzeciej, czwartej czy piątej. Może i nawet wcale. Przecież rano nie idę do szkoły... To takie przygnębiające, że mam zaciesz na ryju jak w pogodzie pokażą 13 stopni :( No i to nasze włóczenie się po mieście do późna... Gdzie chcę, o której chcę, z kim chce. Nie, nie nie. Ja po prostu chcę się przenieść dwa miesiące w tył. Koniec. Kropka.

Zamykam oczy. Jakiś huk, wrzask... Otwieram. Siedzę w pokoju numer 505, obóz w Wiśle. Schodzę na śniadanie. Potem wychodzimy na spacer, na rynek... Widzimy Małysza. Wracamy, szykujemy się na imprezę. "Tell me way". Nosi mnie na rękach. Szalejemy. Psujemy stół do ping-ponga. Wychodzę na taras i zaciągam się tym pięknym letnim powietrzem. Komary, kurwa komary. Wracam. Już późno. Wchodzę do swojego pokoju, potem siedzimy do nocy... Dżem, dżem, dżem... Wpierdalamy dżem. Nie ma żadnych zmartwień, nic. Czekam z niecierpliwością na to co ma się wydarzyć jutro. Jutro nadchodzi. Wszystko jest w porządku. Żadnych zmartwień. Żadnych zmarzniętych rąk. Nic.

3 komentarze:

  1. ohh chyba dopadły cię jesienne melancholie
    głowa do góry:)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też ym już chciała wakacje :c Nie przejmuj się : )

    OdpowiedzUsuń
  3. a kto nosi na rękach ? Ja :*

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz czytam, za wszystkie strasznie, ale to strasznie dziękuję <3